wtorek, 1 grudnia 2009

Na temat szarego dnia.

 Dzisiejszy pochmurny dzień, był iście przygnębiający. Szary mrok zdawał się otulać wszystko co obserwowałam przez okno, siedząc na nużącej lekcji chemii. Kiedy w końcu się z Niej wydostałam, zimne krople deszczu oblepiły moją twarz i zawilgociły włosy. 
 Po szybkim posiłku zjedzonym z przyjaciółką, z powrotem popędziłam do szkoły, na lekcję fortepianu. Wykrzesałam z siebie emocje, które nieodłącznie idą w parze z muzyką. Pare poprawek, cennych uwag. Teraz pozostaje mi tylko trzymać kciuki, bym na jutrzejszym koncercie, i potem, poniedziałkowym egzaminie, zagrała pięknie. 
 Trzymać kciuki, z miską ciepłej zupy dyniowej na kolanach, która po męczącym dniu, działa jak lekarstwo i pozwala na chwilę wytchnienia :)



ZUPA KREM Z DYNI
-ok. 800g dyni
-400 ml bulionu warzywnego
-10 g masła
-1 cebula
-1 nieduży por
-20 g cukru pudru
-250 ml śmietany
-sól, pieprz

 Miąższ dyni kroimy na małe kawałeczki i gotujemy w bulionie, aż zmiękną. Wyjmujemy dynię z wywaru i jeszcze ciepłą miksujemy. Ponownie łączymy z bulionem.
 Na maśle podsmażamy cebulę i porę-drobno pokrojone. Posypujemy cukrem pudrem i dokładnie mieszamy. Uwaga! nie należy dopuścić do brązowienia! Miksujemy w malakserze i dodajemy do dyniowego wywaru razem ze śmietaną. Zupę gotujemy na małym ogniu i doprawiamy.


2 komentarze:

  1. A dzisiaj jest podobnie - szaro, buro i do bani :/ Ale zgadzam się, że taka zupa (i grzane korzenne wino ;)) może postawić na nogi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, ta szarówka pojawia się coraz częściej... taki urok grudnia :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń